O tym jak Fryderyk Wielki w Tyńcu Wielkim bywał

Badając  lokalną historię można czasem trafić na punkt, który stanowi splot tych „małych” dziejów z wielką historią. W mojej okolicy jednym z takich punktów, zresztą pierwszym na który trafiłem był Tyniec nad Ślęzą.

Jak się okazuje miejscowość ta, dawniej zwana Tyńcem Wielkim kilkukrotnie gościła słynnego króla pruskiego –  Fryderyka Wielkiego i pozostawiło to po sobie namacalne ślady, widoczne gołym okiem do dzisiaj.

15 lutego 1742 r. około 2-giej po południu spotkał się on tutaj z księciem Bawarii, któremu towarzyszyło 600-set huzarów i 10 armat. Odnotowano, że Fryderyk spał wówczas w pałacu określanym jako „stary”, a książę przenocował na plebanii. Kolejną bytność wielkiego króla odnotowano w Tyńcu 28 lat później. 21 sierpnia 1770 r.  około godziny 10:00 przybył on tutaj z Ferdynandem, księciem Hesji-Kassel i Brunszwiku.  Panowie udali się w powozie zaprzężonym w osiem koni do ogrodu urządzonego w stylu francuskim i raczyli się tam śniadaniem wydanym przez gospodarza – grafa Falkenhayna. Królowi podobał się dobrze zagospodarowany ogród z oczkami wodnymi i alejkami wśród drzew. Powiedział Falkenhaynowi, że powinien tu zbudować dwór. Ten odparł, że jest tylko beneficjentem i jego rodziny na to nie stać. Wówczas Fryderyk odrzekł, że rozumie i w związku z tym przyśle mu złoto z Wrocławia i plany z Berlina. Usłyszawszy to Falkenhayn powiedział, że podejmie się tego zadania (link).

Słowa króla stały się ciałem. W Tyńcu powstał wspaniały pałac, a opisywany piękny park z pewnością jeszcze zyskał na urodzie. Tak wyglądał ten budynek przed wojną, zanim jeszcze zajęły się nim „łobuzy od historii” Jak widać pięknie przeglądał się w pobliskim stawie, jednym z kilku znajdujących się do dzisiaj na terenie kompleksu pałacowo – parkowego (środkowe zdjęcie):

palac_tyniec_nad_sleza_dawny_ul_ogrodowa_tyniec_nad_sleza_5923015

W parku oprócz kilku stawów z których biły wspaniałe fontanny znajdował się szereg ciekawych obiektów. Była tam samotnia, w której gospodarze mogli sobie w spokoju podumać. Po niej niestety nie zachował się żaden ślad. Możemy natomiast oglądać pozostałości po około 12 rzeźbach o charakterze mitologicznym, których bogato zdobione postumenty do dzisiaj można zobaczyć na cmentarzu przykościelnym w Tyńcu. Z dawnych czasów świetności zachował się także długi staw, który został wykopany w kształcie… klucza. Pomimo upływu kilkudziesięciu lat bez konserwacji brzegi są równe i doskonale widoczne, a kształt jest świetnie czytelny. Tak prezentuje się on obecnie:3493974

Z parku można było przejść mostem przerzuconym nad Ślęzą do alei lipowej, częściowo zachowanej do dzisiaj. Aleja wiodła na wzgórze nazywane przez Niemców Parnasem, które to wzgórze zagości na tym blogu jeszcze nie raz. Także tu nie brakuje finezji, której resztki widoczne są do dzisiaj. Na kamieniach tworzących pylony dawnego mostu zachowały się jeszcze geometryczne zdobienia:

Wróćmy jednak do postaci Fryderyka, bowiem wizyta z 1770 r. wcale nie była jego najważniejszą bytnością w Tyńcu nad Ślęzą.

Po raz ostatni był on tutaj w 1785 r. na przeglądzie wojsk, który przebiegał następująco:

 „(…)W sobotę 20 sierpnia król przybył do Tyńca. Na następny dzień miał zaplanowane niewielkie manewry kawalerii, a w poniedziałek zaczął się tam przegląd wojsk. Trwał on cztery dni – od 22 do 25 sierpnia. Kwatera [króla] była w domu sołtysa wsi, a wielu przybyłych dostojników zakwaterowano w okolicznych pałacach (…).

3493985

W środę, trzeciego dnia przeglądu manewry zaczęły się od 4 rano, a zakończyły się dobrze po godzinie 10. Przez cały czas ich trwania padał deszcz jak w czasie Potopu. Król Fryderyk skupiony na swym celu nie zwracał na to uwagi, jeżdżąc dokoła, intensywnie lustrując i przyglądając się dokładnie wszystkiemu, tak jakby nie było deszczu. Czuł się na tyle dobrze, że nie założył nawet swojego płaszcza. 6 godzin intensywnych opadów i słaby, stary człowiek, który skończył 73 lata. Król oczywiście przemoknął do szpiku kości. Gdy wrócił do swojej kwatery jego buty były pełne wody, po ich ściągnięciu lało się z nich jak z dwóch wiader.

Król przebrał się w suche ubrania i przewodniczył w zwykły sobie sposób w obiedzie, który wkrótce podano. Fryderyk miał przy sobie wielu generałów i gości – La Fayette’a oraz Lorda Cornwallisa, księcia Yorku. Jak można było się spodziewać dostał po tym wszystkim gorączki. Przeziębiony król chętnie położył się do łóżka, gdzie zapadł w głęboki sen. Dobrze się wypocił tak jak chciał i obudził się następnego ranka świetnie wypoczęty. Czuł się na tyle dobrze, że dokończył w spokoju swój przegląd i wyruszył w drogę do domu” (link).

Jeśli wierzyć źródłom, to w tych manewrach uczestniczyło 50 651 kawalerzystów. Tyniec prawdopodobnie nigdy wcześniej, ani nigdy później nie widział już tak wielkich zgromadzeń ludzi. Fryderyk Wielki wkrótce po tych wydarzeniach zakończył swoje życie.

Dodaj komentarz